Strona:Marcel Proust - Wpsc06 - Uwięziona 01.djvu/94

Ta strona została przepisana.

dla mnie choroba, która mi czyniła podróże czemś tak trudnem i upragnionem), ubóstwo, hojniejsze w tem od bogactwa, daje kobietom, zamiast toalety której nie mogą sobie sprawić, pragnienie tej toalety, zawierające jej istotną, szczegółową, głęboką znajomość. Oboje — Albertyna, bo nie mogła sobie pozwolić na te rzeczy, ja, bo zamawiając je, starałem się zrobić jej przyjemność — byliśmy niby dwaj studenci, znający zgóry obrazy, które zamierzają obejrzeć w Dreźnie lub w Wiedniu. Natomiast bogate kobiety, pośród mnóstwa swoich kapeluszy i sukien, są jak owi zwiedzający, którym spacer po muzeum — nie poprzedzony żadnem pragnieniem — daje jedynie uczucie oszołomienia, zmęczenia i nudy.
Jakiś toczek, płaszcz sobolowy, peniuar od Douceta z różowo podszytemi rękawami, jakiejż nabierały ważności dla Albertyny, która je spostrzegła, zapragnęła ich i, dzięki wyłączności i ścisłości swego pragnienia, zizolowała je ze wszystkiemi szczegółami w próżni, na której się cudownie odcinała podszewka lub wstążka. Toż samo, na inny sposób, osiągałem ja, chodząc do pani de Guermantes, dla zdobycia wiedzy na czem polega odrębność, wyższość, szyk danej rzeczy oraz niepodobny do naśladowania fason wielkiego krawca. Owej wagi ani uroku nie miały te rzeczy z pewnością dla księżnej, sytej zanim jeszcze nabrała apetytu; i nie miałyby ich dla mnie, gdybym oglą-