Strona:Marcel Proust - Wpsc06 - Uwięziona 02.djvu/132

Ta strona została przepisana.

rzeczy, które zaszły od tego czasu, nie stałyby się może nigdy.
Zakłopotany, odwróciłem rozmowę, chwytając się nazwiska pani de Villeparisis i starałem się dowiedzieć od barona, tak kompetentnego w każdym względzie, dla jakich przyczyn arystokratyczny świat wyraźnie trzyma zdaleka panią de Villeparisis. Baron nie tylko nie rozwiązał mi tego światowego problematu, ale jakgdyby go wręcz nie znał. Zrozumiałem wówczas, że o ile sytuacja pani de Villeparisis miała się później wydać wspaniała potomności, a nawet za życia margrabiny nieświadomemu mieszczaństwu, o tyle wydawała się nie mniej wielką — całkiem na innym krańcu, na tym co stykał się z panią de Villeparisis — światu Guermantów. To była ich ciotka, widzieli w niej zwłaszcza urodzenie, parantele, mir zachowany w rodzinie przez wpływ na tę lub ową szwagierkę. Widzieli to nietyle od strony świata, ile od strony rodziny. Otóż te dane były u pani de Villeparisis jeszcze świetniejsze niż przypuszczałem. Wstrząsnęła mnie swego czasu wiadomość, że nazwisko Villeparisis jest fałszywe. Ale są inne przykłady wielkich dam, które popełniły mezalians, zachowując mimo to wpływowe stanowisko. P. de Charlus rzekł mi na wstępie, że pani de Villeparisis była siostrzenicą słynnej księżnej de ***, osoby najsławniejszej wśród wielkiej arystokracji w czasie monarchji lipcowej, ale wzbraniającej się utrzymywać stosunków z