Strona:Marcel Proust - Wpsc06 - Uwięziona 02.djvu/268

Ta strona została przepisana.

ściach powtarza się ta sama scena; ale także w jednej powieści powtarzają się te same sceny, te same figury, jeżeli powieść jest bardzo długa. Mógłbym ci łatwo dowieść że w Wojnie i pokoju jest pewna scena w powozie...
— Nie chciałam ci przerywać, ale skoro widzę, że porzucasz Dostojewskiego, boję się żebym zapomniała. Kochanie, coś ty chciał powiedzieć kiedyś, mówiąc: „To jest tak, jak ów posmak Dostojewskiego u pani de Sévigné“. Przyznam się, żem nie zrozumiała. Te rzeczy wydają mi się tak różne.
— Chodź, dziewuszko, niech cię uściskam, aby ci podziękować, że tak dobrze pamiętasz to co mówię; potem wrócisz do pianoli. I przyznaję, że to. com wtedy mówił, było dość głupie. Ale powiedziałem to z dwóch przyczyn. Pierwsza — szczególna. Faktem jest, że pani de Sévigné, jak Elstir, jak Dostojewski, zamiast pokazywać rzeczy w porządku logicznym, czyli zaczynając od ich przyczyny, pokazuje najpierw skutek, złudę która nas uderza. W ten właśnie sposób Dostojewski pokazuje osoby Ich postępki wydają nam się równie zwodne, jak owe efekty Elstira, gdzie morze robi wrażenie nieba. Ze zdumieniem dowiadujemy się, że jakiś skryty mruk jest w gruncie przezacnym człowiekiem lub odwrotnie.
— Tak, ale daj mi przykład z pani de Sévigné.
— Wyznaję — odparłem śmiejąc się, że to jest