Strona:Marcel Proust - Wpsc06 - Uwięziona 02.djvu/271

Ta strona została przepisana.

ko Dostojewskiemu. Te błazny niemal robią wrażenie typu, który już nie istnieje, jak pewne typy dawnej komedji, a jednak jak one odsłaniają prawdziwe strony duszy! Drażni mnie uroczysty sposób, w jaki się mówi i pisze o Dostojewskim. Czy zauważyłaś rolę, jaką miłość własna, duma grają u jego figur? Możnaby rzec, że dla niego miłość i najzacieklejsza nienawiść, dobroć i zdrada, nieśmiałość i bezczelność, to jedynie dwa stany jednej i tej samej natury, ile że miłość własna, duma nie pozwala Aglae, Nastasi, kapitanowi którego Mitia ciągnie za brodę, Krassotkinowi, wrogowi a zarazem przyjacielowi Alioszy, pokazać się takimi, jakimi są w istocie. Ale są tam jeszcze inne skarby. Bardzo mało znam jego książek. Ale czyż to nie jest iście rzeźbiarski i prosty motyw, godny najstarożytniejszej sztuki, nieprzerwany i powtarzający się fryz, przedstawiający zemstę i ekspiację ta zbrodnia starego Karamazowa, wpędzającego w ciążę biedną warjatkę, tajemniczy, zwierzęcy, niewytłumaczony odruch, pod wpływem którego matka, stając się bezwiednem narzędziem losu, posłuszna również bezwiednie instynktowi macierzyńskiemu, może mieszaninie urazy i fizycznej wdzięczności wobec gwałciciela, idzie rodzić u starego Karamazowa? Oto pierwszy epizod, tajemniczy, wielki, dostojny jak stworzenie Kobiety w rzeźbach w Orneto. A jako odpowiednik — drugi epizod, o dwadzieścia lat późniejszy: zamordowanie