Strona:Marcel Proust - Wpsc06 - Uwięziona 02.djvu/44

Ta strona została przepisana.

potężną wróżką Carabosse rosyjskiego baletu. Ten czarujący najazd, którego urokom bronili się jedynie krytycy pozbawieni smaku, wprawi! Paryż, jak wiadomo, w gorączkę ciekawości mniej ostrą, czysto estetyczną, ale może równie żywą jak sprawa Dreyfusa. Tu znowu pani Verdurin miała być w pierwszym rzędzie ale z całkiem innym światowym rezultatem. Tak jak ją widziano obok pani Zola tuż u stóp trybunału, na sesjach Sądu przysięgłych, tak teraz, kiedy nowy świat oklaskujący rosyjski balet tłoczył się w Operze, strojny w egzotyczne egretki, zawsze widziało się w najlepszej loży panią Verdurin obok księżnej Jurbeletiew. I jak po wzruszeniach sali sądowej spieszyło się wieczorem do pani Verdurin aby oglądać z bliska Picquarta lub Laboriego, a zwłaszcza aby usłyszeć ostatnie nowiny, wiedzieć czego się można spodziewać po Zurlindenie, po Loubecie, no pułkowniku Jouaust, po Regulaminie, tak samo, nie mając zbytniej ochoty do snu po entuzjazmie rozpętanym przez Szeherazadę lub Tańce księcia Igora, szło się do pani Verdurin, gdzie, pod egidą księżnej Jurbeletiew oraz „pryncypałki“, wyśmienita kolacja gromadziła co wieczora tancerzy (dla większej sprężystości nie jedzących obiadu), dyrektora, dekoratorów, wielkich muzyków Igora Strawińskiego i Ryszarda Straussa, niezmienną „paczkę“, z którą, jak niegdyś na kolacjach u państwa Helvetius, największe damy paryskie i zagraniczne księżniczki krwi