Strona:Marcel Schwob - Księga Monelli.djvu/105

Ta strona została uwierzytelniona.

Dzieci poznosiły dokoła łóżka maleńkie zapalone świeczki. I myśląc, że śpi, ustawiły przed nią jak dla lalki maleńkie, jasno-zielone drzewka, przystrzyżone śpiczasto i baranki z białego drzewa, żeby na nią patrzyły. Potem usiadły i pilnowały jej. Po pewnym czasie chore dziecko czując, że policzek Monelli staje się zimny, zaczęło płakać głośno.