— I jesteś tutaj sama, zupełnie sama, takie dziecko. Dawniej płakałaś kiedy byłaś sama.
— Nie jestem sama, rzekła, bo czekam.
— O Monello! i kogóż czekasz, śpiąca, tak skulona w ciemności.
— Nie wiem, rzekła, lecz czekam. I czekanie moje jest ze mną.
Zobaczyłem wtedy, że cała jej twarz, zwrócona była ku wielkiej nadziei.
— Nie trzeba tu zostawać, rzekła, jeszcze w tem miejscu ciemnem i chłodnem, wróć do twych przyjaciół, ukochany.
— Czy nie chcesz prowadzić mię i nauczyć Monello, ażebym i ja zyskał cierpliwość twego czekania. Jestem taki samotny!
— O ukochany, rzekła, niezdolnam cię nauczać, jak niegdyś, gdy mówiłeś, że jestem małem zwierzątkiem. To są rzeczy, które odnajdziesz sam myślą długą i pracowitą, tak jak ja ujrzałem je wszystkie naraz w śnie.
A czy ci towarzyszy w twym śnie Monello wspomnienie przeszłego życia, czy pamiętasz o nas w twoim śnie.
— Jakże mogłabym zapomnieć ciebie, uko-
Strona:Marcel Schwob - Księga Monelli.djvu/114
Ta strona została uwierzytelniona.