dła, i kłamiemy każdemu, który przyjdzie do nas, aby mu sprawić radość.
Nasze zabawki były kłamstwem, a teraz rzeczy są nam zabawkami.
Pośród nas nikt nie cierpi i nikt nie umiera; o tamtych mówimy, że starają się poznać smutną prawdę, która nie istnieje. Ci, co chcą poznać prawdę, odchodzą i porzucają nas.
My przeciwnie, nie wierzymy w żadną prawdę świata... bowiem wszystkie prowadzą do smutku.
A my chcemy dzieci nasze prowadzić ku radości.
Teraz dorośli mogą przychodzić do nas, a my ich nauczymy nieświadomości i złudzeń.
Pokażemy im drobne kwiaty polne, jakich nie widzieli nigdy: bowiem każdy jest nowy.
Niema podobieństw na świecie, a dla nas niema wspomnień.
Wszystko się zmienia wiecznie i my przywykliśmy do zmian.
Dlatego też zapalamy nasz ogień co wieczór w innem miejscu; a wkoło ognia tworzymy dla uciechy historye karłów i lalek żywych.
Strona:Marcel Schwob - Księga Monelli.djvu/126
Ta strona została uwierzytelniona.