Strona:Marcel Schwob - Księga Monelli.djvu/29

Ta strona została uwierzytelniona.

W połowie nocy poczuła na sobie blask latarni. Jakiś człowiek w płaszczu pod spiczastym kapturem odnalazł ją właśnie skuloną jak mysz. Miał twarz połyskującą od wody i światła.
— Gdzie łódź? — zapytał.
A ona krzyknęła:
— Ach! byłam pewna! Nie znalazł dla mnie krabów i zatracił łódź!