Strona:Marcel Schwob - Księga Monelli.djvu/31

Ta strona została uwierzytelniona.

a zapadające słońce otaczało ich świetną jasnością.
Zajęli pozycye zdobyte nieco zmęczeni i podziwiali dalekie purpurowe mgły jesienne.
— Gdybym był Robinsonem, a ty Piętaszkiem, odezwał się, i gdyby tam na dole było duże piaszczyste wybrzeże, poszlibyśmy szukać w piasku śladu ludożerców.
Namyśliła się i spytała:
— Czy Robinson bił Piętaszka, aby mu był posłusznym?
— Nie przypominam sobie, odpowiedział, ale bili brzydkich starych Hiszpanów i dzikich w kraju Piętaszka.
— Nie lubię tych historyj, rzekła. To zabawy dla chłopców. Wiesz, robi się już noc. A gdybyśmy się zabawili w Bajki? Możnaby się bać naprawdę.
— Naprawdę?
— Pewnie. Myślisz, że olbrzym wilkołak nie chodzi co noc po lasach?
Popatrzył na nią i kłapnął zębami.
— A jak pożarł siedem małych królewien, to powiedział: mniam, mniam, mniam.