Strona:Marcel Schwob - Księga Monelli.djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz rankiem, kiedy barka stała jeszcze na linie, usłyszeli drobne stukania w okrągłe szybki.
— Kłamcy! — krzyknął głos śpiewny.
Indyanin i Mahot wyszli z domku. Drobna blada twarzyczka zwróciła się ku nim z brzegu kanału. I Bareczka krzyknęła znowu, uciekając w głąb wybrzeża:
— Kłamcy! Wszyscyście kłamcy!