Strona:Marcel Schwob - Księga Monelli.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.

głębokiej na czterdzieści sążni i wypluła pięć kwaterek pierścionków zaręczynowych zzieleniałych całkiem od wody morskiej.
»Macie tu piosenkę o trzech złych córkach królewskich i o tej, co wylała puhar krwi na brodę swego ojca.
»Miałem także przygody królowej Mandozyany; ale wiatr szelma porwał mi ostatnią kartkę na zawrocie drogi«.
Natychmiast Lili przypomniała sobie swój sen i poznała, że królowa Mandozyana rozkazuje jej przyjść.
Tejże nocy ostrożnie pocałowała Nan, włożyła nowe trzewiki i poszła sama w drogę. Ale stary przekupień ballad znikł i jego kartka uciekła tak daleko, że Lili nie mogła już jej odnaleźć; nie wiedziała nawet, kto była królowa Mandozyana, ani gdzie należało jej szukać.
I nikt nie mógł jej powiedzieć, mimo, że pytała o drogę starych rolników, co długo potem patrzyli za nią, zasłaniając się ręką od słońca i młodych kobiet brzemiennych, rozmawiających leniwie przede drzwiami i dzieci, którym nachylała gałęzie dojrzałych morw poprzez