na prowincyi ogniskiem życia narodowego, przytułkiem dla patryotów i emigrantów, których nieszczęśliwe losy kraju naszego wykoleiły, lub wiek podeszły, mimo zasług, wtrącił w niedostatek; był prócz tego miejscem, gdzie pisarze i artyści nasi zawsze gotowéj i serdecznéj, miesiącami, latami nawet, doznawali gościnności. Wymienię ci tylko Siemieńskiego, Pola, Kraszewskiego, Dembowskiego, Triplina, Dmóchowskiego, Maleszewskiego, Łaszczyńskiego, Zarzyckiego, którzy w rozmaitych czasach, kródzéj lub dłużéj, tam przebywali; nazwiska zaś innych wyszły mi już z pamięci. Cały niemal dochód z znacznéj fortuny jego, jako i jego żony, szedł na cele publicznego dobra, które pana Seweryna przez całe życie głównie zajmowało, oraz na rozliczne dobrodziejstwa świadczone pojedyńczym osobom, będącym w bliższych lub dalszych z nimi stosunkach; nie rzadkie i przykre nieraz pod tym względem zawody niepowstrzymywały ich w szlachetnem postępowaniu. Przez wiele lat nie miałem sposobności odnowienia dawnéj bliższéj znajomości z panem Sewerynem; było to skutkiem okoliczności, a może i pewnéj różnicy w zapatrywaniach; nareszcie zimą sześćdziesiątego dziewiątego roku wybrałem się do Miłosławia, na jego łaskawe wezwanie. Z niemałą radością znalazłem się znowu w niebieskim saloniku o białych sztukateryach i marmurowym, na dwóch westalkach wspartym kominku; nie zmienił się od pół wieku i stawił mi żywo przed oczy pana starostę, panią starościnę i pannę Anielę, jak ich tu w latach dziecinnych widziałem.
Pan Seweryn przytył znacznie, spoważniał i zesmutniał, ale był zresztą ten sam, co dawniéj, szczerze życzliwy i przyjacielski, a przy dłuższéj poufnéj rozmowie wracała często pierwotna jego wesołość, sypały się trafne i dowcipne spostrzeżenia i uwagi, tak co do osób i ubiegłych wypadków, które miał w żywéj pamięci, ja-
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/140
Ta strona została uwierzytelniona.