Trzydziestego roku, wstąpiwszy razem z braćmi do jazdy poznańskiéj, odbywał, jako adjutant jenerała Chłapowskiego, wyprawę litewską; odznaczył się niepospolitą odwagą pod Lidą i Oranami, a szczególnie pod Długosiodłami, przebijając się samotrzeć przez cały batalion piechoty rosyjskiéj. Dwakroć lekko ranny, odznaczony krzyżem złotym pro virtute i stopniem majora, podzielić musiał los korpusu litewskiego. Nieodłącznym jego towarzyszem podczas téj wyprawy był Karol Marcinkowski, z którym już poprzednio w Poznaniu ścisłą zawarł przyjaźń.
Na wychództwie nie długo bawił Maciéj Mielżyński; ciągnęły go do kraju zbyt silnie obowiązki obywatela, męża i ojca; wrócił jak mógł najprędzéj, ale znów więzieniem w Poznaniu, a potem w Świdnicy i znaczną karą pieniężną opłacić musiał zaszczytny dowód przywiązania swego do sprawy narodowéj. Służba wojskowa, jakkolwiek nie długo trwała, wywarła jednak znaczny wpływ nie tylko na jego usposobienie, ale i na zewnętrzność; widać to było w całem jego życiu. Wszędzie lubił ścisły i regularny porządek, wymagał go naokół siebie i we wszystkich sprawach, w których brał udział; zastanawiał się nad tem co miał chcieć lub mówić, a potem w krótkich zdaniach, jasno i dobitnie myśli swoje wyrażał; od przekonań i postanowień swoich rzadko odstępował, chociaż, nim je powziął, chętnie słuchał rady. Wysoka jego i silna postać, zawsze wyprostowana, głowa nieco podniesiona, wąs zawiesisty, wzrok śmiały i bystry, choć przy spotkaniu uprzejmy i przyjacielski, ruchy prędkie i krótkie okazywały pewien nastrój wojskowy i stanowczość charakteru, a do tego przyczyniał się także zwykły jego ubiór: skromna i krótka czamarka, zawsze zapięta i czapka okrągła, granatowa, z małym
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/143
Ta strona została uwierzytelniona.