Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/155

Ta strona została uwierzytelniona.

wszéj chwili miał nadzieję, iż przedsięwzięcie pożądany skutek odniesie i od przekonania tego odwieść się nie dał, przeto, wbrew pierwotnemu usposobieniu, coraz weselszym się okazywał im bardziéj się zbliżała stanowcza chwila.
Wszakże krótko przed nią uległ temu samemu losowi co wszyscy inni; pojmano go i zawieziono do Sonnenburga. Parę dni przedtem, gdy już był Dunker, sławny wówczas berliński policyant, przyjechał do Poznania celem dokładnego wytropienia rzeczy i osób, podał Kurnatowski na zebraniu spiskowych myśl usunięcia go, aby sprawę ocalić, i chciał się sam jeden podjąć wykonania; ale zebrani odrzucili ten zamiar jednomyślnie. W Sonnenburgu cierpliwie znosił pierwszemi czasy los swój więzienny i pokrywał zwykłym spokojem głęboki ból, który mu ta katastrofa zadała; ale, gdy poczęły się przesłuchiwania obwinionych, a postawa i zeznania wielu z nich zawiodły jego nadzieje i rozczarowały go zupełnie, wpadł nagle w dziką rozpacz, którą długa samotność, dokuczliwe myśli, a może i uderzenie krwi na mózg wywołały, i chwycił za nóż, aby życie sobie odebrać. Ale więźniom dawano noże całkiem tępe, ktoremi ranić było prawie niepodobna; mimo to, Kurnatowski, krając piersi z nadzwyczajnem wysileniem, zadał sobie ran czternaście, z których kilka doszło aż do płuc, i tą straszną i wytrwałą zawziętością cel osięgnął, ducha wyswobodził.
Zdarzy ci się, panie Ludwiku, może spotkać jego wizerunek litografowany podług daguerotypu, który Seweryn Mielżyński zdjął z niego za życia; przedstawia on go nadzwyczaj wiernie, ze zwykłym mu myśląco-uśmiechniętym wyrazem twarzy; patrząc na ów wizerunek śmiało powiedzieć sobie możesz: był to człowiek Rejtanom i Łukasińskim duchem pokrewny!