Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/164

Ta strona została uwierzytelniona.

O najpierwszych dyrektorach nadmienię ci później, panie Ludwiku, gdy przejdziem na Wrocławską ulicę; wszakże przypominam ponownie, że nie recytuję ci tutaj historyi, lecz wspominam to i owo, co mi patrzącemu lub słuchającemu utkwiło w zużytéj już znacznie pamięci.
Major Brodowski należał do osobistości między obywatelstwem powszechnie znanych i cenionych, tak dla męztwa i rzutkości, których dał dowody w wojnach francuzkich, jako też dla niezwykłéj fantazyi i odwagi cywilnéj, które przy każdéj sposobności okazywał wobec władz i urzędników pruskich; przytem zaś odznaczał się jasnem i bystrem pojmowaniem spraw urzędowych, a nie mniéj prędkością w ich odrabianiu. Jednę miał słabość zacny dyrektor, to jest zbyteczne może przekonanie o prawdzie owego dictum łacińskiego, że: extra Hungariam non est vita, et si est vita, non est ita, ale organizm jego był tak silny i nerwy mózgowe tak sprężyste, że najdłuższe nawet posiedzenia artystyczne na przytomność i jasność jego umysłu prawie żadnego nie wywierały wpływu. Ponieważ był wdowcem i miał znaczne posiadłości wiejskie, dorywczo tylko, ile urząd wymagał, bywał w Poznaniu, a siedziba jego tutejsza nie tworzyła żadnego środkowego punktu dla towarzystwa polskiego.
Takiem otóż ważnem centrum w tym budynku ziemstwa było przez lat kilka mieszkanie dyrektora Cypryana Jarochowskiego. Rozpocząwszy urzędowanie, osiadł stale w Poznaniu wraz z żoną, z rodu Trąmpczyńską, i liczną gromadką dzieci, które tutaj prawie wszystkie swoje wychowanie odebrały. Dom ich był otwarty, a pokoje rzadko kiedy próżne; zawsze mógłeś tam zastać kilka, kilkanaście osób, tak ze wsi, jak z miasta, a nieraz i liczne zgromadzenia, bądź dla zaba-