palenie tytoniu; zalecali je bowiem lekarze jako praktyczny środek oczyszczania powietrza; rzucono się więc powszechnie do fajek, zwłaszcza iż przez czas trwania zarazy policya pozwalała palić na wolnem powietrzu. Cygara były jednak przez lat trzy, cztery potem pojawem jeszcze nie zbyt częstym, lecz następnie szybko się rozmnażać zaczęły i fabrykacya ich wzmagać. Najpierwsze, których używano, niezgrabne, szaro-brunatne, osadzone na piórkach lub trzcinkach nie koniecznie nęcąco wyglądały i ustąpiły wkrótce miejsca tym teraźniejszym bezlejkowym, wiele pozorniejszym.
Tak, panie Ludwiku, fajka zabiła tabakierę, cygaro zabiło fajkę, a samo, może jeszcze za twéj pamięci śmierć poniesie od cygaret, które niezadługo w buzie swych niemowląt, zamiast pożywniejszego instrumentu, wpychać będą nasze rozcygaretowane eleganckie mamy.
Przepraszam cię za mój epizod tabaczny, panie Ludwiku; pozwoliłem go sobie, bo obadwaj, idąc z duchem czasu, narkotyzować się lubimy, a przytem wzmianka o Grzegorzu Jankowskim przywiodła mi na myśl wyborne cygara, któreśmy za tanie pieniądze od niego brali. W kramiku małym i ciasnym, jak wszystkie wtenczas w Bazarze, graniczącym bezpośrednio z handelkiem Marcelego Kamieńskiego, siedział pierwszemi czasy wytrwale, a jego spokojność i skromność przyciągała kupujących — zwłaszcza, iż poczynał sobie rzetelnie i znał się na swym towarze. Byłby mógł, mając niemal monopol wtenczas w naszem społeczeństwie tak pokupnego i gładko odchodzącego przedmiotu, wyjść na nim świetnie i zebrać majątek, ale, równie jak sąsiad jego, mało miał obrotności, sprytu kupieckiego i nie wiele zamiłowania do swego zawodu. Przytem spadła nań ciężka klęska domowa. Ożenił się był, powodowany jedynie upodobaniem, z młodą, bardzo
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/181
Ta strona została uwierzytelniona.