Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/188

Ta strona została uwierzytelniona.

padki, które nastąpiły, i śmierć Marcinkowskiego silne i bolesne na nim zrobiły wrażenie; zesmutniał widocznie i stracił zaufanie, tem bardziéj, iż rozmaite plany, które wkrótce potem z Maciejem Mielżyńskim zaczął obmyślać i układać, tyczące się ześrodkowania i zorganizowania sił i czynności narodowych u nas, do skutku przyjść nie mogły.
Czterdziestego ósmego roku nie należał ani chwili do zapalonych, w ogóle bowiem brał rzeczy na zimno, jednakże uważał za obowiązek każdego czynić co można dla dobra powszechności. Oddał się więc zaraz pod rozkazy komitetu narodowego i wypełnił bez rozgłosu niejedno ważne jego zlecenie, a uznawszy, w pierwszym zaraz czasie wypadków, potrzebę rozsądnego wpływania na warstwy niższe, znajdujące się w niejasnem rozmarzeniu, był jednym z założycieli Klubu polskiego, który, jak ci już mówiłem, wziął sobie za zadanie przedstawiać ludowi, ile możności codziennie, rzeczywisty bieg wydarzeń, pouczać go stosownie do tego co zaszło, przedewszystkiem strzedz go od wpływów przewrotnych i wstrzymać od złudzeń i rozruchów.
Gdy się fantazye owego burzliwego roku rozwiały, popadł Mendych w pewną niechęć do wszystkiego i bolesne zwątpienie, zwłaszcza iż wkrótce potem zaczął ciężko szwankować na zdrowiu i wśród dokuczliwych cierpień nerwowéj słabości piędziesiątego roku opuścił ten świat bez żalu. Był bezżenny, bo poczuwał się do powinności przyzwoitego utrzymywania z niewielkich dochodów swoich, słabowitéj starszéj siostry, a późniéj nawet sparaliżowanego brata, który był gdzieś na prowincyi przy sądzie; mimo to jednak, ponieważ żył zawsze nadzwyczaj oszczędnie, pozostała mu przy śmierci sumka, którą przekazał Towarzystwu Naukowéj Pomocy. Przyjaciele, życzenie jego odgadując, pochowali go na