Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/191

Ta strona została uwierzytelniona.

pastorowie są podobno na pół kalwinami; przedewszystkiem zaś ważne w naszym zarządzie miejskim zajmował stanowisko. Przez ćwierć wieku przeszło, z początku jako członek rady reprezentantów, potem jako rajca miejski tak biegle i pilnie pracował w rozmaitych wydziałach administracyi miejskiéj, potrafił sobie tak dalece zaskarbić poszanowanie powszechne, iż go władze gminne, uznając długoletnie jego względem Poznania zasługi, chociaż Polaka, odznaczyły rzadkim zaszczytem, tj. nadaniem mu godności i tytułu starszego miejskiego. Jeśli do tego dodam, że Chlebowski, własnego nie mając potomstwa, jak najtroskliwiéj zajmował się wychowaniem i losem dzieci, a z czasem i wnuków pierwszéj i drugiéj żony, to uznasz zapewne, iż długie jego życie nie przeszło marnie, lecz z pożytkiem dla wielu.
Z pasierbów jego pominąć tu nie mogę jednego, z którym w młodości bliżéj się znałem. Włodzimirz Kurnatowski był równocześnie ze mną w gimnazyum naszem, chociaż o klasę niżéj. Ukończywszy szkoły, za wrodzoną skłonnością idąc, wstąpił do wojska, z zamiarem wytrwania w tym zawodzie, a ponieważ szczególny miał pociąg do matematyki, nie tylko w przepisanym czasie uzyskał stopień podporucznika inżynieryi, lecz niebawem posyłanym był do rozmaitych fortec celem wykonania nadzwyczajnych robót przy ich oszańcowaniu, co dowodziło, iż zdolności jego uznano. Niewątpliwie byłby się Kurnatowski posunął szybko w zawodzie wojskowym, lecz przerwały mu go, podobnie jak Bentkowskiemu i innym równocześnie, wypadki czterdziestego ósmego roku.
Szlify pruskie nie wychłodziły w nim gorących uczuć patryotycznych; łudząc się, iż będzie mógł bezpośrednio służyć Polsce i dotknięty do żywego ciężkim za-