nych czasów. Wdowa po kupcu i patrycyuszu poznańskim, do którego należało kiedyś kilka domów na Starym Rynku, między Wroniecką i Szeroką, mała, cicha, chudziutka, siedziała całemi dniami na tem samem miejscu, robiąc zawzięcie pończochę, w bliskości trzech czy czterech klatek z kanarkami, szerzącemi, przy słońcu świecącem, wrzask niezmierny. Pamiętała dobrze, bo była już dorastającą, czasy wstąpienia na tron króla Stanisława, opowiadała nam o szlachcie rąbiącéj się pałaszami po ulicach, o rozmaitych cudach, które się działy w kościele Bożego Ciała, o ogromnéj Farze zajmującéj cały teraźniejszy Nowy Rynek, o odnawianiu ratusza, malowaniu na nim owych królów, których resztki miejscami pozostały, o zatykaniu wielkiego orła na czubku wieży i jak mistrz ślósarski, który się tego karkołomnego zadania podjął, spełniwszy je, wypił sobie tam u góry butelkę wina i wypróżnioną rzucił na bruk. Ostatni raz widziałem tę zawsze spokojną i łagodną staruszkę, która umierając miała lat dziewięćdziesiąt dwa czy trzy, gdy trzydziestego szóstego roku żegnałem się z nią, idąc na uniwersytet.
Przy téj sposobności powiem ci, panie Ludwiku, o czem tu pewno nikt już nie wie, że ów znany i genialny humorysta niemiecki [[Autor:Ernst Theodor Wilhelm Hoffmann|E. Th. Hoffmann, który napisał Lebensansichten des Kater Murr, Elixire des Teufels, Serapionsbrüder i inne mistyczno-dziwaczne i dowcipne powieści, a którego Francuzi szczególnie podziwiają, będąc tutaj w Poznaniu, za pierwszych pruskich czasów, kriegsratem czy regierungsratem, ożenił się z córką téj pani Roërowéj. Ale to małżeństwo mądrem nie było, rozeszło się więc wkrótce; Hoffmann żył djablo genialnie i w skutek tego umarł, mając ledwo lat czterdzieści sześć, a małżonka jego, posiadająca wszelkie przymioty skromnéj i spokoj-
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/194
Ta strona została uwierzytelniona.