wysoką blondynkę, trochę uroczystą, powolną i mało mówiącą, która dzieci nie miała. Po jéj śmierci w dość późnym już wieku, ożenił się po raz drugi z siostrzenicą ks. arcybiskupa Przyłuskiego i z tego małżeństwa pozostała jedna córka. Mając dostateczny dochód z swego majątku, nie szukał pan Kasper ani urzędu, ani téż innego zarobkowego zawodu, lecz chętnie, ilekroć go wezwano, służył w publicznych i prywatnych sprawach pomocą i radą. Wiem, iż prawie zawsze był zatrudniony, najwięcéj w rzeczach gminnych, jako wieloletni radzca miejski, nie mniéj w rzeczach kościelnych, jako członek dozoru.
Każdy tu w mieście znał pana Kaspra; wielu miał przyjaciół i chętnie z nim obcowano, był bowiem życzliwy dla wszystkich, w pożyciu nadzwyczaj łatwy, a przy tem, w młodszych latach wesoły i dowcipny, ani Katona, ani św. Pachomiusza za wzór sobie nie brał. — Polak z serca, wychowania i nawyknienia, nie lubił się jednak pod względem politycznym narażać i bardzo ostróżnie w stosunkach z Niemcami występował; wszakże nieraz pozbywał się oględności i tak widziałem go trzydziestego ósmego roku w Berlinie, gdy przybył w deputacyi razem ze Stanisławem Kolanowskim i Sypniewskim, aby, imieniem obywatelstwa miejskiego, wyprosić powrót arcybiskupa Dunina, na którego wtedy strasznie się gniewano w najwyższych kołach rządowych.
Daléj za posiadłością Kramarkiewicza, gdzie teraz oberza Sterna, pamiętam, przed wielu laty, szopy i plac obszerny, na którym leżały w nieładzie tu i owdzie belki i nieociosane sosny. Łączył on się na prawo z Sapieżyńskim rynkiem, którego dolną połowę, sięgającą do Fryderykowskiéj ulicy, zajmował dość wielki staw, na okół wysokiemi włoskiemi topolami obsadzony, już to
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/213
Ta strona została uwierzytelniona.