pomnę gdzie i na czyje łóżko, ale pokój zajęty był zbrojnymi, a hałas, brzęk, dym z fajek, rozmowy i śpiewy powiększyły jeszcze moje licho, tak że byłem prawie bezprzytomny, gdy nas po północy zawołano do naczelnika. Mówić nie wiele co mógłem; mówili dwaj inni najwięcéj Szuman. Mierosławski przyjął nas niecierpliwie i nie zbyt łaskawie, choć formy zachował; na żądania nie przystał. Koniec końców miał słuszność, bo czy tak czy owak byłby postąpił, starcie ominąć się już nie dało dla bliskości wojsk i instrukcyi danych jenerałom pruskim. Po krótkiem więc posłuchaniu wróciliśmy zaraz napowrót, a w dwa czy w trzy dni potem odbyła się potyczka miłosławska.
Druga wysyłka klubu pociągnęła za sobą awanturę, o któréj naprzód nie marzyło się nikomu. Wiadomo ci, iż Lamartine, wtenczas naczelnik rządu rzeczypospolitéj francuskiéj, ubóstwiany z początku przez entuzyastów wolności, nie bardzo był na nas łaskaw, że prośby i zabiegi przewodników emigracyi polskiéj, aby w imię rzeczypospolitéj i zasad w manifeście swoim wygłoszonych, wystąpił jawnie na korzyść sprawy naszéj, statecznie wymijał i usuwał; dla tego klub chciał ze swéj strony cośkolwiek zrobić w tym celu i rozbudzić w Paryżu jakieś zajęcie się nami, zwłaszcza, iż tutaj w Księstwie rzeczy już bardzo nieszczególny obrót wzięły. Postanowiono wysłać kogoś do Francyi, któryby, porozumiawszy się z wybitniejszemi osobistościami emigracyi, przedsięwziął zbiorowe kroki u członków rządu francuskiego, a szczególnie spowodował tego lub owego deputowanego do poruszenia téj sprawy w zgromadzeniu narodowem w formie wniosku lub interpelacyi. Podjął się owej misyi chętnie pan Teofil Zakrzewski, ale przybywszy do Paryża, poszedł za daleko na lewo. Znalazł w umiarkowanych zimne usposobienie, dał się więc pociągnąć do
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/63
Ta strona została uwierzytelniona.