jącą się w tysiącznych szczegółach i szczegółkach tego wysiłku zawziętéj pracowitości.
Chociaż Jakubowski przez całe życie czułością dla płci pięknéj nie grzeszył, uwiodła go jednak na starość Muza i popełnił tomik wierszyków, który jest teraz bibliograficzną rzadkością, tem bardziéj, iż właściwie w handlu księgarskim nie był, tylko go autor licznym znajomym swoim na pamiątkę rozdawał. Tytuł jego: Oryginalne umysłowe praktyczne Miscellanea, a pierwsze egzemplarze przesłane zostały z odpowiednią dedykacyą dwom paniom w podeszłym wieku, które poeta znał jeszcze jako młode panienki i których osoby przypominały mu lepsze i swobodniejsze czasy. Wierszyki w owych Miscellaneach, należące do rozmaitych rodzajów: lirycznego, dydaktycznego, a po większéj części humorystycznie-satyrycznego, odpowiednio do usposobienia poety, ojca swego nie wyniosą do rzędu Mickiewiczów i Słowackich, ale go postawią obok Molskiego i ks. Praniewicza. Trzeba jednak przyznać, że Jakubowski sam nie brał téj poezyi, jak to mówią, na seryo, była ona w jego rozumieniu drukowanym żartem, którego sobie pozwolił dla dobrych znajomych. Obok pracowitości miał on jeszcze drugą, wielką cnotę, tak bardzo potrzebną w naszem położeniu, to jest cnotę oszczędności. Z jéj pomocą, chociaż dochody jego zbyt świetne nie były, potrafił powoli zebrać dość poważną sumkę, któréj, żyjąc sam całkiem po spartańsku, obywając się byle czem, używał bądź to na odnowienie i upiększenie kościoła w Kaczanowie, bądź też na wspieranie młodych ludzi po szkołach i uniwersytetach i inne sprawy dobroczynne.
Nie mówił o tem do nikogo; doszła mnie jednak przypadkowo wiadomość o kilku takich uczynkach, świadczących o jego dobrem sercu i szczodrobliwości. Wytrwał aż
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/76
Ta strona została uwierzytelniona.