Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/82

Ta strona została uwierzytelniona.

był widziany. Złożywszy pierwszy popis prawniczy, a było ich trzy wtenczas, pracował przez czas krótki przy sądzie berlińskim, późniéj w Poznaniu. Gdy wybuchło powstanie listopadowe, mimo najszczerszych chęci podążenia za innymi, uległ Żupański usilnym prośbom sędziwéj matki, lękającéj się o życie jedynéj podpory swéj starości i opiekuna trzech sióstr; pozostał w domu, ale nie mało go to kosztowało i przez lat kilka było przyczyną pewnéj nieśmiałości wobec znajomych i zupełnego prawie ograniczenia się na stosunki rodzinne. Zawód prawniczy porzucił tak z tego, jako i z innych nieznanych mi powodów i dopiero około roku trzydziestego dziewiątego, zachęcony przez Marcinkowskiego i Mendycha, z którymi był zawsze w zażyłości, zaczął brać udział w sprawach publicznych i założył księgarnię polską, któréj w Poznaniu, od upadku owéj wspomnianéj ci już księgarni Tomasza Szumskiego, wcale nie było. Pomieścił ją najpierw w skromnym kramiku na rogu Starego Rynku i Nowéj ulicy, gdzie teraz widzisz handelek cygar, a po dwóch czy trzech latach przeniósł do tego nowo wybudowanego domu, w którym, na pierwszém piętrze, urządzono cerkiew dla nielicznéj gminy greckiéj. Tam pozostała aż do jego śmierci i jeszcze kilka lat potem.
Od samego początku postanowił Żupański nie poprzestać na zwyczajnym sortymentowym handlu, lecz przyczynić się jako wydawca do wspierania sprawy narodowéj w jednym z najważniejszych jéj kierunków, i zadanie to wypełnił w takiéj mierze, w jakiéj żaden wydawca polski przed nim, bo dzieła, które nakładem swoim wydał, dochodzą do poważnéj liczby przeszło pięciuset w mniéj więcéj siódmiuset tomach, prócz czterdziestu kilku sztuk muzycznych, map lub rycin. Przez cały szereg lat, w których Galicya, na polu