Pierwszym owym polskim krawcem był Antoni Doliński, młody jeszcze człowiek, pochodzący z Królestwa, który, odbywszy jako żołnierz kampanię trzydziestego roku, dostał się potem do Berlina i tam, wyszedłszy na czeladnika, pracował przez lat kilka u jednego z pierwszych krawców. Wynalazł go tam pan Maciéj Mielżyński i polecił Marcinkowskiemu. Z jego pomocą otworzył Doliński, czterdziestego pierwszego roku, w Bazarze skromny warsztacik, który z czasem znacznie rozszerzył.
Wkrótce po nim przesiedlił się z Galicyi do Poznania drugi krawiec polski, Jasiński, także dawniejszy wiarus z trzydziestego roku. Obudwom powodziło się dość dobrze przez cały szereg lat, zwłaszcza iż to byli ludzie bardzo przyzwoici; mimo to skończyli niefortunnie. Doliński, za mało ruchliwy i za mało bystry, poszkodowany przez ciągłe dawanie znacznych kredytów, które się nie pokrywały, nie wiedział przy końcu jak dać radę wzrastającym wymagalnościom i potrzebom handlowym i familijnym, zaniedbał się, rozchorował i umarł dość młodo; Jasiński zaś, którego żona, zdaje mi się, szlachcianka, tęskniła za piękną naturą, zebrawszy kapitalik, porzucił miarę i nożyce, kupił w bliskości Poznania wioskę, bodajnie Płaczki czy Krzyżowniki, i rozpoczął gospodarkę, która wkrótce, jak być inaczéj nie mogło, doprowadziła go do zupełnéj biedy. Po téj zawodnéj próbie chciał wrócić późniéj do pierwotnego procederu, ale już wiek i okoliczności były nie po temu. Co się daléj z nim stało, tego ci już powiedzieć nie umiem.
Po tych dwóch mistrzach objął berło krawieckie w Bazarze Frankiewicz, na którego pani Fortuna raz słodkiem okiem spojrzała. Jako skromny czeladnik wygrał w loteryi dość okrągłą sumkę, a ponieważ był
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 01.djvu/91
Ta strona została uwierzytelniona.