Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/112

Ta strona została uwierzytelniona.

Panie Ludwiku, dostrzegłeś może, iż, tak ci gawędząc o ludziach i rzeczach ubiegłych czasów, staram się ile możności zwracać twoją uwagę na to, co jest w związku z przywiązaniem do rzeczy ojczystych i z poświęceniem dla wspólnéj nam sprawy, bo czasami, gdy widzę i słyszę niejedno z teraźniejszych teoryi i praktyk, zaczyna mnie, słusznie czy niesłusznie, myśl niepokoić, że, w obecnem rozpaczliwem położeniu naszem, względy i dążności materyalne wyziębiać zaczynają w sercach owe tak gorące niegdyś poczucia ideałów i obowiązków narodowych.
Obowiązki te wypełnił Biesiekierski najsumienniéj. W osiemnastym roku życia zaciągnął się do dziewiątego pułku jazdy mazowieckiéj, gdy, z wiosną dziewiątego roku, Józef Poniatowski zbierał wojsko przeciw napaści austryackiéj na Księstwo warszawskie, a odbywszy tę wyprawę mianowany został podporucznikiem w trzecim pułku jazdy galicyjsko-francuzkiéj, dwa lata zaś późniéj otrzymał w dawniejszym swoim pułku stopień porucznika-adjutanta i jako taki ruszył, w korpusie króla westfalskiego Hieronima, do Rosyi, dwónastego roku. Lecz zaraz na początku téj kampanii, przy gwałtownem starciu obustronnych ułanów w potyczce pod Mińskiem, dwukrotnie pchnięty lancą i niebezpiecznie ranny, dostał się do niewoli rosyjskiéj, w któréj przeszło dwa lata się biedził wśród niezwykłych przygód. Szczęściem nie zapędzono go na północ, lecz ku południowi; najpierw na czas niejaki do Kijowa, a ztamtąd daléj i daléj, aż w góry Kaukazu. Tutaj otoczony ludnością tatarską i czerkieską, świeżo przez Rosyan ujarzmioną, przeto życzliwą dla ich nieprzyjaciół, oswoił się z nią łatwo i pozyskał sobie szczególne względy u Mengli-Geraja, hana Tatarów z Krymu wyrugowanych. Ufny w jego pomoc, sposobił się Biesiekierski do ucieczki, z zamia-