Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/130

Ta strona została uwierzytelniona.

razem dobroci i swobody, ujmował każdego, chociaż mówił nie płynnie i czasem nie wyraźnie, przy pierwszem zaraz spotkaniu, objawem dobroci i swobody, wzięciem swojem naturalnem i przyjacielskiem. Zwykle widywałem go pogodnie i wesoło usposobionym, ale spostrzegłem kilka razy jak łatwo, gdy mówiono o naszem ciężkiem położeniu, a nawet o prywatnych nieszczęściach i cierpieniach, rozczulał się i łzy gwałtem tłumił; pamiętam też żal jego głęboki i płacz na pogrzebie Marcinkowskiego. Wszystkie objawy uczuć: smutek, gniew czasami wybuchowy lecz krótki, oburzenie się na czyny i myśli nieuczciwe lub nieszlachetne, niemniéj jak wesołość, zadowolenie, przyjaźń i życzliwość — wszystko było w nim prawdziwe, bezpośrednie, rzetelne, wszelkie bowiem udawanie sprzeciwiało się wręcz jego naturze. Jak w przyjaźni wierny, tak do przebaczenia skory, powodował się Potworowski, co ci z góry powiedziałem, w pożyciu z ludźmi i zapatrywaniu się na świat, przedewszystkiem uczuciem, czemu zawdzięczał pewien rodzaj przewidywania lub intuicyi, i z pomocą téj właściwości serca nieraz załatwiał rzeczy, których wyćwierne rozumy rozplątać nie mogły. To też pastor Hartnik z Orzeszkowa, przemawiając w Bazarze nad trumną pana Gustawa, nim ją wyniesiono, znalazł najstosowniejsze godło dla żywota zmarłego w tym wierszu z ewangelii św. Jana: „I chociażbym miał wszystkie nauki i wszystką wiarę, a miłościbym nie miał, niczem nie jestem!“
Ale nam czas daléj, panie Ludwiku. O drugim rogu Bismarkowskiej ulicy, zajętym, jak widzisz, przez tę bardzo wielką kamienicę, gdzie pan Żuromski osładza życie obydwom narodom i gdzie w nad- i podziemnych świątyniach Gambrinusa rozkoszuje przeważnie Germania, nic ci nie powiem, bo to dla mnie zupełnie nowy