Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/162

Ta strona została uwierzytelniona.

caryą, Niemcy i Włochy, przepędzając kilkakrotnie czas dłuższy w tem lub owem mieście, w Bernie, Nicei, Paryżu, Dreźnie, Berlinie, osobliwie zaś w Rzymie i Heidelbergu, a w tych podróżach spotykał się i żył, krócéj lub dłużéj, z rozmaitemi osobami, z matką i bratem Janem, z Semeneńką i Kajsiewiczem, ze Stefanem Witwickim, Bohdanem Zaleskim, z księciem Lubomirskim, jenerałem Chłapowskim; gdzieżbym ci tam wszystkich wyliczyć zdołał, i naszych i znakomitszych cudzoziemców, z którymi Koźmian tu i ówdzie w bliższą wchodził styczność.
Jednego jednak nadmienić muszę, Zygmunta Krasińskiego, z tym bowiem odświeżywszy za granicą przyjaźń młodemi laty w kraju zawartą, wszedł w tak ścisły związek uczuć i myśli, iż wreszcie dwa ich ciała jednę tylko duszę mieć się zdawały. Dla Koźmiana był Krasiński, „człowiekiem, którego najwyżéj pomiędzy ludźmi stawiał, a najserdeczniéj obok żony, dzieci i brata ukochał“; Krasiński zaś w swoich listach mówi do Koźmiana: „kocham cię, błogosławię ci, powierzam się tobie!“ Osobliwie dłuższy ich pobyt w Heidelbergu, zdaje mi się, czterdziestego siódmego roku, był dla obydwóch jednym z najszczęśliwszych okresów życia, i wtenczas to Koźmian napisał ów wiersz „do mistrzów słowa“; zwrócony głównie do Krasińskiego.
Czterdziestego dziewiątego roku wreszcie, doszedłszy do dojrzałego wieku, osiadł pan Stanisław w Wielkiem Księstwie. Prócz tęsknoty za krajem i za stałą siedzibą wśród współziomków spowodował go do tego brat, który już był osiedlony u nas i ożeniony, jako też „Przegląd Poznański“, którego już od lat kilku Stanisław był czynnym współpracownikiem. Zamieszkał początkowo w Turwi, lecz uzyskawszy naturalizacyą i potrzebny od matki kapitał, kupił, dwa lata późniéj, z po-