Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.

kich dobrach swoich, chłopom gospodarzom czynsze, które po zniesieniu pańszczyzny, z gruntów im nadanych, właścicielom płacić musieli. Uczynił to w przekonaniu, że wszyscy pójdą za jego przykładem i że taki postępek lud cały silnie do sprawy naszéj pociągnie i przywiąże; ale za tym przykładem nikt zgoła nie poszedł.
Prócz tego, będąc w ciągłych stosunkach z komitetem i wypełniając niejedno jego polecenie, miał czynny udział w zjeździe wrocławskim, na który, za przyczyną osobliwie jenerała Dembińskiego, zebrało się kilkudziesięciu przedstawicieli różnych części Polski i emigracyi, celem naradzenia się i postanowienia, co wobec danych okoliczności dla dobra sprawy czynić należy. Pragnęli tam niektórzy, aby utworzono jakiś rodzaj centralnego rządu, któryby ruch narodowy rozszerzył i pokierował nim ku jednemu celowi wszędzie, gdzieby była potrzeba, zwłaszcza iż w Krakowie, także i w pewnéj części Galicyi, przyszło do powstania. Lecz Raczyński, wspólnie z Libeltem, Cieszkowskim, Andrzejem Moraczewskim, oparł się przeprowadzeniu tego zamiaru, głównie z powodu, że nadszedł już był czas powszechnego i gwałtownego oddziaływania rządów przeciw rozruchom ludowym, których przeniesienie do Królestwa byłoby mogło wywołać nieobliczone klęski.
Za to przypieprzył trochę jemu i innym pan Hilary Meciszewski w broszurze: Zjazd polski w Wrocławiu na dniu 5 maja 1848, wydanéj później we Lwowie.
Tegoż samego roku, gdy już reakcya (ulubiony owemi czasy wyraz) zaczęła, otwarcie i bezwzględnie, nie tylko u nas, stłumiać złudzenia i nadzieje lepszéj przyszłości i gdy na niemieckiem zgromadzeniu w Frankfurcie odezwały się wrogie nam głosy, wystąpił przeciw owym reakcyonarzom i nieprzyjaciołom Raczyński w pi-