Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/187

Ta strona została uwierzytelniona.

fizyczności swojéj do zbytku nie szanował. Miał on, w porównaniu z pięknemi chwilami pierwszéj młodości, bardzo frasobliwą drugą połowę żywota, ale znosił wszystko z spokojem, a po części z pogodnym umysłem, nie skarząc się na nikogo, nawet przed przyjaciółmi i najbliższymi znajomymi. Nad losem dzieci czuwał najtroskliwiéj, a chociaż nieraz może niejasno widział jak sobie poradzić, czynił co mógł w niełatwych teraz, szczególnie w tamtych stronach, okolicznościach gospodarskich i majątkowych, nie szczędząc zachodów i trudów, aby przyszłość rodziny zabezpieczyć. Sam wychowany w dostatkach, mogąc za młodu zadawalniać wybujałe nawet życzenia, potrafił późniéj ograniczać aż do przesady osobiste swoje potrzeby. Stosunki przyjaźni zachowując niezmiennie, zawsze łagodnego, zawsze spokojnego usposobienia, nadzwyczaj łatwym był w pożyciu i dla tego zostawił tu u nas miłą pamięć po sobie. Lecz i owym darem kosztownym dowiódł nam życzliwości swojéj.
Po antenatach zostało u niego kilka pięknych obrazów; ojciec jego, także lubownik malarstwa, liczbę ich pomnożył, a pan Stefan, wyżéj ceniąc sztuki piękne nad owe miłe sztuki, którym się nadto często panicze za granicą poświęcają, wydał na nie znaczne pieniądze i nie mało ich nakupił przesiadując we Włoszech i podróżując po innych krajach. Znajduje się tam w Pobikrach podobno niejeden piękny okaz malarstwa, ale większą część zbiorów swoich i to niepoślednią, jak przekonać się mógłeś, ofiarował naszemu Towarzystwu Przyjaciół Nauk, i dla tego nazwisko Stefana Ciecierskiego przypominać tu będzie i nadal, że był jednym z tych obywateli, którzy dla szlachetniejszych przyjemności mieli poczucie i do publicznego dobra przyczyniać się chcieli.
Jeżeli, panie Ludwiku, oglądając rozmaite zbiory Towarzystwa, przekonałeś się o porządku i umiejętnem