Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.

Na przytoczonych urywkowych płodach nie poprzestał, gdyż, ile mi wiadomo, w ostatnich latach życia przyspasabiał do druku obszerniejsze prace politycznéj i polityczno-ekonomicznéj treści, lecz śmierć go zaskoczyła, nim je wykończyć zdołał.
Na to, co zaszło u nas w sześćdziesiątym trzecim roku, nie mógł także pan Rogier pozostać obojętnym; przeciwnie, chociaż nie krył się z przekonaniem, że wszystkie usiłowania daremne i zapatrywał się już wtenczas wręcz pesymistycznie na całą przyszłość naszą, miał jednak czynny udział w wypadkach, osobliwie w owym pierwszym peryodzie, gdy z Paryża zachęcano ubocznie do wytrwania w rozpoczętéj sprawie i kazano się domyślać, że nastąpi dla nas skuteczna interwencya, bądź dyplomatyczna, bądź też inna. Należał Raczyński zaraz z początku do odbywających się w pałacu Działyńskich schadzek i obrad kierowników ruchu, przyczyniał się znacznemi ofiarami pieniężnemi do organizowania i wysyłania oddziałów i przedsiębrał wycieczki tak do obozów, jako i za granicę z poleceniami, które wiernie wypełniał. Prócz tego, jeszcze przed wybuchem, aby zaznajomić Francuzów z tem, co się dzieje w Królestwie, umieścił w „Revue contemporaine“ rozprawę: Le marquis Wielopolski et les réformes du gouvernement russe en Pologne, przetłómaczoną równocześnie na język polski przez jego żonę, w któréj starał się ocenić czynności i zamiary margrabiego i niefortunną walkę między nim a Andrzejem Zamoyskim, przechylając się mniéj więcéj na stronę ostatniego. Przez ten bezpośredni udział w powstaniu nie zyskał sobie pan Rogier, będąc już i bez tego persona ingrata, łaski rządu pruskiego; gdy więc nadeszła chwila, w któréj mogły dlań nastąpić niemiłe okoliczności, wyjechał do Włoch. Sześćdziesiątego czwartego roku na-