z obcymi, narzekając na wzajemną niewiarę i niesmaki panujące między wychodźcami i na nieuczciwe postępki niektórych osób. Przykro mi było słuchać, gdy mówił, że już stary i chory, iż czuje jak władze jego umysłowe coraz bardziéj tępieją, że wzrok i pamięć traci i łatwość w pracowaniu, a pracować musi, żeby żyć.
Ku wieczorowi poszliśmy do niego z Grużewskim. Był nadzwyczaj wesół i krotofilny, opowiadał rozmaite anegdotki i dykteryjki z czasów swéj młodości, aż przypadkiem Grużewski o Skrzyneckiego potrącił. Wzdrygnął się wtedy starzec, zachmurzyło mu się czoło i niesmak z twarzy jego można było wyczytać, gdy tą wzmianką naprowadzony zaczął rozpominać niektóre zatargi w rządzie narodowym, swe własne ze Skrzyneckim zajścia i ostatnie tegoż postępki w Belgii. Gdyśmy wreszcie chcieli odchodzić, wezwał nas, abyśmy zostali na herbacie; pobiegł sam po wodę, po ciastka do bliskiego piekarza i zaczął się krzątać potem, zapaliwszy spirytus pod blaszanym kociołkiem, koło filiżanek i tłuczenia cukru. Byłbym wolał w téj chwili być gdzieś daleko, a nie w jego pokoju i mieć głód, niż jeść owe ciastka; ciężko on bowiem zapracował, wśród niemałych niewygód, na tego franka, którego wydał.
Nie jestem sentymentalnym, panie Ludwiku, ale przyznam ci, że mi się mięko zrobiło, gdym patrzał na tego Lelewela, na jego odzież, na jego pokój. Ten starzec zwątlony, styrawszy swoje życie wśród pracy, trosk i nieszczęść, w wieku, w którym zwykle inni wypoczywają wygodnie po trudach lat młodzieńczych i dojrzałych, ciężko pracować musiał odczytując zatarte na pieniążkach napisy, wyblakłe pergaminy, szperając w starych księgach, tworząc zawiłe historyczne kombinacye i domysły, pracując tak za innych, którzy mu robotę nadsyłali, a i ta sucha, trudna i mozolna praca zaledwie
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/210
Ta strona została uwierzytelniona.