ną do miasta. Będąc usposobienia rozważnego i z przekonania niewczesnym wybuchom przeciwnym, trzymał się zdala od wszystkiego, co się tu działo czterdziestego szóstego roku; w czterdziestym ósmym rozgrzały go wypadki i zapały patryotyczne. Miałem sposobność na kilku poufnych zebraniach słyszeć, z jakiem uniesieniem i w jak gorących wyrazach odzywał się ten zwykle tak zimny i milczący wiarus o sprawie narodowéj, o pragnieniach naszych i nadziejach ówczesnych; lecz pamiętam oraz jak, na zasadzie wytrawnego doświadczenia wojskowego, dawał roztropne rady ludziom łudzącym się pozorami i jak biegle, do najdrobniejszych szczegółów przedstawiał niezbędne warunki i trudności, które przy organizacyi zbrojnych oddziałów zawsze na oku mieć trzeba. Żonę swoją zacny pułkownik tylko trzy lata przeżył — umarł bowiem siedemdziesiątego siódmego roku.
Prócz Górno-młyńskiéj i Królewskiéj, o których ci już mówiłem, wychodzą, jak widzisz, na Plac Królewski jeszcze trzy inne ulice. Z tych najnowszą jest Dolna-młyńska, bo mniéj więcéj przed trzydziestu kilku laty żadnych tutaj budynków ni ulicy nie było; stała tylko owa stajnia artyleryjska, która, o połowę przynajmniéj mniejsza, ze ścianami z pruskiego muru i podobna do folwarcznéj stajni, bardzo skromnie wyglądała; naprzeciw niéj zaś tworzył róg jednopiętrowy, teraz już zniesiony dworek z ogrodem z tyłu, tam gdzie obecnie część sądowego budynku i zakłady więzienne. Jednym z najpierwszych domów, wystawionych przy Dolno-młyńskiéj ulicy, jest otóż ta wielka kamienica, gdzie mieści się obecnie szkoła Ludwiki. Wystawił ją przed trzydziestu kilku laty obywatel poznański Bischof. Ojczyzną Bischofów, bardzo dawno w Poznaniu osiadłych, była Szeroka ulica; od najmłodszych lat bowiem pamiętam starego Bischofa i jego połowicę, do których tam należał
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/219
Ta strona została uwierzytelniona.