Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/234

Ta strona została uwierzytelniona.

golewskiego, bronił się sam przytem, a słów mu nie brakło. Rzecz toczyła się przed sądem przysięgłych, który, wtenczas w swoich początkach, nawet polityczne i prasowe sprawy rozstrzygał. Między przysięgłymi Polaków było czterech tylko, a mimo to Krauthofer od wszelkiéj winy jednogłośnie uwolnionym został. Ale naczelny prokurator Seeger niepoprzestał na owym werdykcie.
Podał natychmiast wniosek do izby adwokatów o wykluczenie Krauthofera z grona obrońców i zakazanie mu wszelkich urzędowych czynności z powodu jego politycznychnych zasad dla państwa szkodliwych i niebezpiecznych. Chociaż rada adwokatów składała się wtenczas z siedmiu Niemców i jednego bardzo umiarkowanego Polaka, starego Pigłosiewicza, i ten proces rozstrzygniętym został na korzyść Krauthofera, którego znów jednogłośnie uwolniono. Obiedwie sprawy, które się odbyły czterdziestego dziewiątego i piędziesiątego roku, miały naturalnie u nas tym większy rozgłos, że umysły wrażeniami czterdziestego ósmego jeszcze rozkołysane były, a Krauthofer i Niegolewski, obrońca jego w obydwóch procesach, kagańca na usta sobie niezałożyli. Teraz, w czasach wyższéj kultury, poszedłbyś niebawem in fundum, panie Ludwiku, gdybyś takie rzeczy prawił lub drukował, a przecież je wtedy i mówiono i drukowano, jak przekonać się możesz czytając mowy Krauthofera wydane przez Sensta, jeśli je gdzie znajdziesz.
Pozbywszy się owych procesów i wszelkich trybulacyi, wykonywał Krauthofer jeszcze lat parę swoje czynności adwokackie i notaryalne ze znacznem powodzeniem. Miałem raz tylko sposobność przysłuchiwania się jego nie świetnéj prawdzie, ale prędkiéj i jasnéj wymowie, zręcznym wywodom prawniczym i psychologicznym, gdy występował w głośnéj wtedy sprawie jakiegoś wychodźcy