tomów liczący, z samych prawie dzieł polskich lub odnoszących się do Polski, jako też francuzkich złożony, a prócz tego wyposażył tak, iż z przeznaczonych nań funduszów opłacają się urzędnicy i corocznie nowe robią zakupy książek.
Tymczasem vanae sunt spes hominum! Raczyńskiemu chodziło jedynie o korzyść współrodaków, lecz nadto dobrze tuszył o przyszłości, sądząc, że nic się nie zmieni. W akcie erekcyjnym oddał zarząd zakładu swego tak zwanemu Curatorium, składającemu się z jednego członka familii Raczyńskich, namiestnika królewskiego, każdorazowego marszałka sejmowego, naczelnego prezesa i nadburmistrza tutejszego. Wtenczas trzej pierwsi byli Polacy, dwaj drudzy, w tym przedmiocie, nieszkodliwi; teraz zaś pierwszego usunięto, drugiego niema wcale, trzej pozostali są Niemcy nowego autoramentu, a cały zakład przybrał, o ile wiemy, od dawna już kierunek przeważnie niemiecki.
Nie przestał Raczyński na tym jednym wspaniałym darze dla ogółu; mając rozległe stosunki w całéj dawnéj Polsce i wiedząc, gdzie co znaleźć można, wyszukiwał i skupował za drogie nieraz pieniądze rzadkie pamiątki piśmienne i rękopisy i ogłaszał je drukiem ku wielkiéj korzyści piśmiennictwa naszego, szczególnie dziejowego. On pierwszy wynalazł i wydał Pamiętniki Albrechta Radziwiłła, Otwinowskiego, Kołłątaja, Wybickiego, przedewszystkiem Listy Jana III do żony, Pamiętniki Chryzostoma Paska i Pamiętniki Kitowicza; wydał daléj obszerny zbiór dokumentów historycznych pod tytułem: Codex diplomaticus Lithuaniae, Jagiełłę Albertrandego, Ziemiaństwo polskie Koźmiana, Gabinet medali polskich w bardzo kosztownéj formie i inne rzeczy, które mi już wyszły z pamięci.
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/6
Ta strona została uwierzytelniona.