Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/65

Ta strona została uwierzytelniona.

któréj nazwiska już nie pamiętam, gdy nam raz wieczorem u siebie przy fortepianie wyjątki z rozmaitych oper śpiewał, płakała z rozczulenia i całowała go po ręku. Zresztą był Roger nie wysoki i trochę otyły, ale wtenczas jeszcze przystojny, z czarnym pełnym włosem i wcale udatną twarzą; w rozmowie widziałeś zaraz człowieka wykształconego i oswojonego z językiem i zwyczajami wyższego towarzystwa.
Do Rogera przyczepię ci tutaj, panie Ludwiku, podobnego mu z rzemiosła, a nawet bardzo z wyglądu, hiszpańskiego tenorzystę Emmanuela Carrion, który nas także nawiedził przy schyłku swego śpiewającego zawodu. On również za młodych lat tenorował świetnie w Hiszpanii i we Francyi; jak wnosić było można z jego zewnętrzności i opowiadań, szerzył spustoszenia między płcią piękną; gdy zaś już nadszedł wiek bardzo dojrzały, niepokoił także Europę wschodnią swemi wycieczkami. Różnił się od poważnego Rogera wesołem usposobieniem i podróżował z siostrzenicą, „któréj nie był stryjem“, jak mówi piosenka. W teatrze występował, lecz koncertował też w Bazarze, a ponieważ był łatwy i uczynny, schwytały go, jak pamiętam, nasze panie od dobroczynności i śpiewał im na ubogich, przyczem tak całą publiczność ucieszył niezrównanem wygłoszeniem znanéj kanzonety „Dona e mobile“[1], że ją musiał kilka razy powtórzyć.

Nakoniec do Carriona dodam jeszcze Żuawów. Może ci nie jasno jak te afrykańskie istoty z teatrem poznańskim pogodzić? Rzecz bardzo prosta. Podczas wojny krymskiéj trzeba było Francuzom pod Sebastopolem nieraz całemi tygodniami bezczynnie siedzieć w obozie, a że to nacya jest, która lubi się bawić i umie się bawić i dla któréj przedewszystkiem nudy są rzeczą wstrętną, dla tego wymyślali sobie tam najrozmaitsze

  1. Przypis własny Wikiźródeł„La donna è mobile“