aktor wcale nie wybitny, jako młodzieniec bardzo przystojny, był zresztą przyzwoitą i dość wykształconą osobistością, którą w naszych towarzystwach publicznych i prywatnych bardzo chętnie widziano.
Nakoniec, objąwszy dyrekcyą krakowskiego teatru po Pfeifrze, przybył kilkakrotnie do Poznania p. Koźmian z swojem nowo zorganizowanem towarzystwem, które wtenczas przedstawiało rzadki dobór uzdolnionych artystów. O Modrzejewskiéj mówić ci nie będę, bo każdy wie, że należy do najpierwszych aktórek żyjących i że dotychczas jeszcze obiedwie półkule świata talentem swoim niepokoi. Ale to dodam, że właściwie rozgłos o niéj w Poznaniu się zaczął, przed jéj przyjazdem bowiem do nas, w Krakowie spokojne tylko robiła wrażenie; dopiero zapały publiczności naszéj i rozpisywania się dzienników tutejszych rozdmuchały ową gwiazdkę do wielkości gwiazdy. Na Poznań zatem bellissima, jak ją tu ktoś wtenczas w „Dzienniku“ nazywał, narzekać nie może, zwłaszcza iż na domiar znalazła tutaj tego, który węzłem małżeńskim z nią się połączywszy podziela wszelkie jéj zmienne i tak dziwnie urozmaicone losy.
Pani Hofmanowa, współzawodniczka pani Modrzejewskiéj w pojmowaniu roli, w uzewnętrzaniu uczuć i namiętności, nieraz jéj we wdzięku ruchów i twarzy mało co ustępowała, ale nie posiadała tego uroku działającego od pierwszéj chwili na publiczność, którym jéj koleżanka nawet w spokojnych i niewybitnych scenach otoczyć się umiała. Obok tych dwóch, inne aktórki przedstawień nie psuły i przyczyniały się często do ich powodzenia. Malutka pani Rapacka w Paziach królowéj Marysienki i w Raptusie milutkie robiła wrażenie; Bendowa, Ładnowska, Ekertowa miewały także szczęśliwe chwile.
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/74
Ta strona została uwierzytelniona.