Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/79

Ta strona została uwierzytelniona.

mu, gdzie miał na poddaszu duży pokój do pracy, papierami i książkami zarzucony. Pochodził on, ile mi wiadomo z Lwówka, a ponieważ tam Pan Bóg dzieci nie poskąpił, oddano dorastającego chłopca na wychowanie i pomieszczenie do cysterskiego klasztoru w Bledzewie, czy Paradyżu, gdzie z późniejszym adwokatem Pigłosiewiczem, o którym ci swego czasu wspominałem, nie tylko kolegował, lecz i téż same przechodził koleje. Ówczesny przeor Cystersów, gdy obadwaj szkołę klasztorną ukończyli i nowicyat rozpoczęli, widząc, iż im zbywa na szczerem powołaniu, nie tylko dał radę, aby wrócili do marności tego świata, lecz i obmyślił środki ku temu. Niedoszły zatem Cysters udał się na uniwersytet do Frankfurtu i Wrocławia, a tam odbywszy naukę prawa i administracyi, wrócił do stron rodzinnych. Było to jeszcze za Księstwa warszawskiego; młody prawnik dostał się niebawem do prefektury i pracował jako asesor w biurach prefekta Ponińskiego aż do drugiéj okupacyi pruskiéj.
Gdy po roku piętnastym całkiem inne nastały stosunki, zaczęto od samego początku usuwać Polaków przedewszystkiem z administracyi. Raabski pozostał w Poznaniu, lecz oddano mu wydział, w którym zawadzać nie mógł, poruczono mu bowiem wydawanie i tłumaczenie Zbioru praw, jako téż ogłoszeń urzędowych, tak zwanych amtsblatów; obok tego zaś objął redakcyę Gazety W. Księstwa Poznańskiego, którą Ziołecki był złożył.
Aż do trzydziestego pierwszego roku pisał Raabski ową gazetę, a chociaż ona miała bardzo skromne rozmiary, wymagała jednak znacznego mozołu, bo współpracowników żadnych nie było, redaktor sam robił wszystko i tylko czasami znalazł się ochotnik między publicznością, który podał jakąś wiadomość potoczną, wierszyk