Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/93

Ta strona została uwierzytelniona.

i nieco kędzierzawym, w ubiorze zawsze bardzo starannym, robił Jacob wrażenie raczéj francuskiego dyplomaty, niż pruskiego urzędnika. Nim przyszedł do nas, już się był zasłużył tak w naukowym, jako téż administracyjnym kierunku. Poświęciwszy się filologii, napisał dzieło: De graecae tragoediae principibus, które wywarło wielkie wrażenie na filologach fachowych i dotychczas jeszcze uchodzi za jedno z najgruntowniejszych w tym przedmiocie. Dla tego téż, mimo młodego jeszcze wieku, powołał go pod koniec Prus południowych rząd pruski na radzcę szkolnego do Warszawy, którą, nie długo pobawiwszy, po zmianie politycznych stosunków opuścić musiał.
Nie wiem gdzie i jak po tem był zatrudniony, lecz około dwudziestego czwartego roku przysłano go do Poznania, gdzie przeszło lat dwadzieścia pozostał. Wystąpił on u nas jako inicyator tych zasad i dążności w sprawach szkolnych, które teraz w tak świetnym rozkwicie widzimy. Cały czas swego pobytu tutaj, kierował bezpośrednio i pośrednio wychowaniem publicznem całéj prowincyi, wywierając również wpływ nie mały na stosunki kościelne i, od samego początku stanąwszy w przeciwieństwie z radzcą szkolnym, a późniéj arcybiskupem Wolickim, starał się usuwać i niweczyć wszystko, co w dziedzinie szkół dla narodowości naszéj było korzystne. Żadnego innego nie byłby mógł naczelny prezes Flottwell znaleść chętniejszego i bieglejszego sprzymierzeńca i wykonawcy w urzeczywistnianiu wiadomego systemu. Jacob przeprowadzał go w swem kole działania prędko i stanowczo; to téż czterdziestego roku zapanował język niemiecki zupełnie, z wyjątkiem seksty, w gimnazyum, nauczyciele byli niemal wszyscy Niemcy, religii w średnich i wyższych klasach uczono po niemiecku, a w szkołach niższych i elementarnych, ile ówczesne stosunki