Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/95

Ta strona została uwierzytelniona.

z zasady słówka nie wyrzekł, jak to i teraz niektórzy z nich robią, a w innych naukach w szkole udzielanych tak rozległe i pewne miał wiadomości, że przy egzaminach wszyscy nauczyciele bardzo z nim musieli być ostrożni. Pod względem takiéj wielostronności naukowéj przewyższał go jednak znacznie inny radzca szkolny nazwiskiem Mehring, który kilka lat późniéj przyszedł na jego miejsce, mieszkał dość długo i umarł tu, na Berlińskiéj ulicy, w ostatnim wielkim domu po téj saméj stronie. Słyszałem od profesorów, którzy z nim byli w styczności, że nieraz dziwić im się przyszło, jak ten człowiek w językach starożytnych i nowych, w naukach z niemi w związku będących, równie jak w tak zwanych realnych, wszystko wiedział, najdrobniejsze nawet szczegóły pamiętał. Z zewnętrzności zupełnie do Jacoba niepodobny, albowiem wysoki, z dużą bladą twarzą, z postawą i ruchami pastora, czem był w początkach zawodu swego, zawsze w czarnym i za wielkim fraku, zbliżał się do niego spojrzeniem mądrem, często dowcipnem, nie przybierając jednak w obejściu z innymi owych pozorów uroczystych samowiednéj godności. Co do chęci i dążności urzędowych, był wogóle dalszym ciągiem Jacoba; germanizował i zaprowadzał kulturę, ile mógł, zwłaszcza na polu elementarnéj nauki; jednakowoż mniéj był twardym od poprzednika i do względów niejakich więcéj skłonnym. Nieraz okazywał dobre chęci i życzliwe uczucia nawet dla Polaków; w towarzystwach zaś, które lubił, nie pogardzając wtedy darami Cerery i Bachusa, odkładał na bok schulratha, był dla wszystkich równo przyjacielskim, czasem wesołym, a ponieważ wiele wiedział i wiele doświadczył, miał rozum i dowcip, wzbudzał powszechne zajęcie rozmową swoją i opowiadaniami, z których przebijały się pewna bezstronność i wolnomyślność w ocenianiu rzeczy i ludzi.