Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/100

Ta strona została przepisana.

hofera. Mowę tę, wypowiedzianą po polsku, którą wydrukowaną może znajdziesz gdzie w handlu, radzę ci przeczytać, cechuje bowiem co do treści i formy tak mówiącego, jako i czas, w którym tenże mówił. Prócz Krauthofera, bronił jeszcze Lisieckiego, adwokata w Śremie, który także lat kilka znaczniejszą odgrywał rolę w ruchach tutejszych i na sejmach berlińskich, daléj nauczyciela Wysoczyńskiego i kilku księży o agitacye oskarżonych, ale ich nazwisk nie pamiętam — Zresztą, panie Ludwiku, mowy Niegolewskiego, pomijając nawet sądowe i parlamentarne, trudnoby było policzyć, bardzo chętnie bowiem mówił i lubił występować ze słowem swojem w towarzystwach i zgromadzeniach, osobliwie, jeśli chodziło o rzeczy polityczne lub narodowe. Tak po polsku, jako i po niemiecku mówił z łatwością i po większéj części bez przygotowania, spuszczając się na swoją biegłość i wprawę; to też zdarzało się, szczególnie w ostatnich latach, że mówił czasem za długo i powtarzał swe myśli. Gdy jednakże chodziło o ważne rzeczy, zwłaszcza przed obcymi, przyspasabiał wtenczas należycie materyał, czytał dużo, zastanawiał się i myśli porządkował; dla tego główne jego mowy sejmowe były jasne, pod względem przedmiotu wyczerpujące, zmierzające do pewnego celu i oparte częstokroć na bardzo pokaźnym aparacie historycznym i prawnym. Podziwiać przyszło nieraz jego wytrwałość i siłę fizyczną; niektóre bowiem mowy trwały do dwóch godzin i dłużéj, a mówił zawsze głośno, miejscami bardzo głośno, nie dziw więc, że dwa czy trzy razy ledwo nie zemdlał skutkiem natężenia. Niemcy w izbach, chociaż ich nie głaskał i gorżkiéj prawdy im nie szczędził, słuchali go w ogóle cierpliwie i spokojnie, uznając w duchu, że zacnie sobie postępuje i prawdę mówi; prócz tego znana im była stanowczość i śmiałość, z jaką nieraz przerywających