Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/101

Ta strona została skorygowana.

gromił i niepotrzebne uwagi jędrnem i stósownem słowem odeprzeć umiał.
Jak do przemowy gotów był w każdéj chwili pro bono publico, tak do współdziałania; widzieliśmy go też wszędzie, gdzie się w tym celu cośkolwiek robiło. W Towarzystwie Naukowéj Pomocy tylko pośrednio, że tak powiem, był czynny, wspierając je składką i służąc mu nieraz radą na walnych zebraniach, lecz Towarzystwo Przyjaciół Nauk, jak ci już dawniéj wspomniałem, wiele mu zawdzięcza. Myśl doktora Kaźmierza Szulca poparł z zapałem; wpływem swoim pozyskał dla niéj znaczną część obywatelstwa i, zwołane przez niego, odbyły się w jego mieszkaniu przy Młyńskiéj ulicy pierwsze zgromadzenia, na których plan i cele Towarzystwa omówiono i założenie jego postanowiono. Przez dwa czy trzy lata, dopóki go sejmowe zatrudnienia nie oderwały, gorliwie uczęszczając na posiedzenia, zajmował się żywo naukowemi i administracyjnemi sprawami téj nowéj instytucyi i do układu i wydania pierwszych jéj roczników znacznie się przyczynił. Przypominam sobie, że nieraz, w sprawach dotyczących dziejów narodowych, spostrzeżenia jego i uwagi bywały bardzo trafne, a obszerna przemowa, którą uczcił pamięć i zasługi zmarłego sześćdziesiątego pierwszego roku prezesa Towarzystwa Tytusa Działyńskiego gruntownością treści i udatnością formy odpowiednią była godności przedmiotu.
Nie mniéj skwapliwie przyjął Niegolewski pomysł założenia Towarzystwa Oświaty ludowéj i popierając jego cele od samego początku, dopomagał do zebrania żelaznego funduszu, który mu byt miał zapewnić. Biorąc równie udział w Towarzystwie rólniczem, przyczynił się do założenia Szkoły żabikowskiéj, orędując w téj sprawie do pana Augusta Cieszkowskiego, który ją tak wspaniałomyślnie przeprowadził. Na każdéj uroczystości