Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/12

Ta strona została skorygowana.

miał wpływ stanowczy na dalsze koleje losu osiemnastoletniego wtenczas Teofila. Mimo straty czasu i mozołu, wynikających z pobocznego zatrudnienia, należał Matecki we wszystkich klasach do odznaczających się uczniów, dzięki wytrwałéj pracy i łatwości pojęcia; szczególnie celował w matematyce i był jednym z faworytów profesora Buchowskiego, którzy zawsze pierwsi przy tablicy dowodzić musieli. Ten pociąg do matematyki zachował przez całe życie, zajmował się nią dorywczo na uniwersytecie, a nawet, gdy już był od dawna lekarzem, zastałem go nieraz mordującego się nad równaniami i logarytmami, lub wykładającego trigonometryę chłopcom, których miał u siebie. Krótko przed swoim maturitatis prysnął na wojenkę, zaraz po owym pamiętnym listopadzie. Następnego roku zimą — pamiętam jak dzisiaj — zaszedłszy pewnego razu do pokoju Dezyderego i Edwarda Rożnowskich, dwóch braci stryjecznych, mieszkających razem, zastałem tam Mateckiego i wtedy się z nim poznałem. Opowiadał nam mnóstwo rzeczy o swojéj żołnierce i pokazywał krzyż srebrny, który dostał w ostatnich dniach września. Prochu nawąchał się nie mało; był pod Grochowem, Ostrołęką i w kilku innych mniejszych spotkaniach; całą kampanię odbył jako podoficer szóstéj kompanii lekkiéj kawaleryi.

Po tem pierwszem spotkaniu minęły lata, nim go znów ujrzałem; z tego jednak, co w późniejszym czasie przy danéj sposobności opowiadał, wiem, że odsiedziawszy w więzieniu trzymiesięczną karę za wojenne sprawy i uwolniwszy się od pruskiéj służby wojskowéj, zajął się niebawem zabezpieczeniem swéj przyszłości. W szkołach jeszcze będąc, myślał o zawodzie nauczycielskim i o dalszem kształceniu się w matematyce; skutkiem jednak zmienionych okoliczności, przewidując możebne