Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/13

Ta strona została skorygowana.

przeszkody w stosunkach urzędowych, postanowił zostać lekarzem. Udał się więc do Wrocławia, mając w kieszeni pięćdziesiąt talarów, które mu dał ojczym na drogę; więcéj nic już z domu nie dostał i sam przez cały czas nauki radzić o sobie musiał. Wrocław był wtenczas jeszcze bardzo taniem miastem, szczególnie dla akademików; kolegia wiele mniéj kosztowały niż na innych uniwersytetach; za trzy, cztery talary miesięcznie dostać było można jaki taki pokoik, a studencki obiad za kilka trojaczków; przytem ściągali początkujących medycynerów do tego miasta dwaj znakomici profesorowie, anatom Otto i fizyolog Purkinje, Czech rodem i duchem. Matecki, znalazłszy gdzieś na poddaszu bardzo tanią izdebkę, pracował usilnie nad egzaminem dojrzałości, który po kilku miesięcach złożywszy, w początkach trzydziestego trzeciego roku rozpoczął studya medyczne. Robotę miał podwójną: kształcić się w obranym zawodzie i starać się o chleb powszedni, do czego zresztą już był przywykł. Korrekturą wychodzących książek polskich, którą mu księgarnia Korna powierzała, osobliwie zaś lekcyami udzielanemi gimnazyastom i sposobiącym się prywatnie do egzaminów, zarabiał na życie, zwłaszcza iż różnego rodzaju młodzieży polskiéj uczącéj się wtenczas w Wrocławiu nie brakło. Późniéj był mu wielką pomocą profesor Purkinje, który go bardzo polubił, powierzając mu opiekę i obsługę lekarską przesiadujących kródzéj lub dłużéj w Wrocławiu bogatych pacyentów; znalazł się też czasem fundusik od dobrodziejów z Księstwa, lub niespodziana jakaś sposobność zarobku, były i dni niemałéj biedy, dość że się pan Teofil, nakręciwszy się i napociwszy niemało, nie tylko przerąbał szczęśliwie przez cztery lata studyów, lecz w klinikach zyskał sobie powszechne uznanie profesorów i kolegów niezwykłem uzdolnieniem do diagnozy chorób.