Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/132

Ta strona została przepisana.

cny Łukaszewicz, który pierwszy mu nastręczył myśl założenia handlu żelaza i przekonał go, że to będzie najlepsze. Niedługo się też wahał Cegielski, wiedząc zwłaszcza, iż żelazo od fantazyi nie zależy i jest przedmiotem coraz niezbędniejszym dla doskonalącego się gospodarstwa i wzrastającego codziennie przemysłu. Ale rzeczy nie znanéj trzeba się było nauczyć; aby więc nabyć wyobrażenia o nowym zawodzie i zapoznać się z towarem, pojechał do Berlina, gdzie przepędził pół roku przeszło jako kupczyk w wielkim handlu Ravenego i ten stosunkowo krótki czas nauki zupełnie mu wystarczył, jak późniéj wypadek okazał.
Krótko po św. Michale tego samego, tj. czterdziestego szóstego roku, rozpoczął swoje kupiectwo w Bazarze, nająwszy lokal, który teraz zajmuje księgarnia Kamieńskiego, a potem pomieścił się w przybudynku bazarowym, gdzie sąsiadował bezpośrednio ze składem Magnuszewicza. Pierwszy jego handelek bardzo skromne miał rozmiary, zaczął go bowiem z sześciu tylko tysiącami talarów, z których dwa były jego własne, resztę mu chętnie dopożyczyli Suchorzewski i Łukaszewicz. Wszakże człowiek obdarzony wyższą inteligencyą, pojmujący tak bystro rzeczy i stosunki, w których się znajdował, tak przy tem pracowity i energiczny jak Cegielski, nie mógł poprzestać na mechanicznem sprzedawaniu łańcuszków, sztab i nożyków. Okoliczności mu zresztą sprzyjały; liczne związki łączyły go już wtenczas z obywatelstwem naszem i osoba lub imię jego były dość powszechnie znane, artykuł zaś, którym handlował, wszystkim ziemianom w gospodarstwach potrzebny, ztąd też z każdym miesiącem wzrastał obrót handlowy. Postęp gospodarstwa i mnożące się stosunki z dominiami zwróciły jego uwagę osobliwie na machiny gospodarcze, które niebawem wciągnąć musiał w obręb swego handlu.