nazwą Gazety polskiéj, na własne ryzyko i z swoich, wtenczas jeszcze bardzo szczupłych, funduszów, przestając w pierwszéj chwili na własnéj sile redakcyjnéj, bo właściwie przez dwa tygodnie zmuszony był sam niemal wszystko pisać, lub z pism innych wyciągać, chwytając przytem na ochotnika pierwszego lepszego z odwiedzających znajomych, aby coś wymyślił lub przetłómaczył. W ciągu miesiąca rzecz się ułożyła; główną robotę objął dr. Motty, przyciągnięto Antosia Rosego, ks. Prnsinowskiego, późniéj Berwińskiego i Bentkowskiego; zebrało się więc jako tako kółko, któremu Cegielski redakcyę mógł powierzyć, zatrzymując jeszcze firmę i odpowiedzialność naczelnego redaktora, do których, dla rozmaitych okoliczności, dr. Motty tylko przez kwartał jawnie się mógł przyznawać. Lubo obowiązki kupieckie i obywatelskie znacznie ograniczały działalność dziennikarską Cegielskiego, nie minął jednak tydzień, żeby kilku dłuższych lub krótszych artykułów nie był nadesłał, dotyczących mianowicie rzeczy polskich i spraw miejscowych i bacznie czuwał nad tem, aby Gazeta zachowała zawsze kierunek i kolor polityczny, które z jego przekonaniem były zgodne i które jéj z góry nadał. Chodziło mu głównie o to, aby dziennik przy każdéj sposobności bronił interesów polskich przeciw żywiołom obcym, wytykał krzywdy, które nam się dzieją i prawa, jakie mamy; pouczał daléj publiczność naszą w ważniejszych sprawach i wypadkach zewnętrznych i wewnętrznych, trzymając się środkowéj drogi między ostatecznościami, nie zbaczając ni w prawo, ni w lewo z téj, którą wskazuje uczciwa i rozumna wolnomyślność.
Przez blisko trzy kwartały była Gazeta polska jedynem w zaborze pruskim pismem politycznem polskiem, zasługującem na to nazwisko. Mimo współzawodnictwa
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/138
Ta strona została przepisana.