zaufanie nie tylko w sprawach lekarskich, lecz był także jednym z tych, którzy się wspólnie z nim zajmowali sprawami publicznego dobra. Podzielając z początku zupełnie zasady i dążności Marcinkowskiego, z którym wtenczas i Libelt był w porozumieniu, pomagał mu gorliwie w założeniu Towarzystwa Naukowéj Pomocy, pisał, namawiał, jeździł w tym celu, a sprawa ta przez całe życie pozostała mu drogą, tem bardziéj, iż od pierwszéj chwili do Dyrekcyi należał i z krótką tylko przerwą był aż do śmierci czynnym jéj członkiem, obrabiając głównie, w ostatnich kilkunastu latach, powierzony sobie wydział stypendyatów słuchających medycyny.
Gdy w ostatnich dniach czterdziestego roku do Poznania wróciłem, zastałem Mateckiego, mieszkającego przy Wodnéj ulicy w domu wtenczas Łaszczewskich, nie tylko jako lekarza z dość znaczną praktyką, lecz i jako szczęśliwego małżonka. Ożenił się był kilka miesięcy pierwéj z panną Apolonią Szumanówną, młodszą siostrą pani Libeltowej. Była to dawna znajomość; widywał nieraz dwunastoletnią panienkę, gdy guwernerując jéj braciom, zwiedzał dom państwa Szumanów. Dorastała niemal w jego oczach, bo i późniéj, po kampanii, nie zerwał stosunków z jéj rodziną, a nie dziw, że ta nie wysoka i opiekła, lecz nader zwinna brunetka, z szarem, bystrem okiem, okrągłą, wesołą twarzą i miłym uśmiechem podbiła jego serce, zwłaszcza że z postacią pełną życia łączyły się w niéj wybitne przymioty duszy. — Pomyślnie i swobodnie minęły im pierwsze lata małżeństwa; były to zresztą lata, w których ucisk z góry znacznie zluźniał, a liczne jeszcze, na mieniu i duchu nie podupadłe społeczeństwo polskie rozbudziło się jakoś niezwykle umysłowo i towarzysko. W tym to czasie należał Matecki także do owych prelegentów w pałacu Działyńskich, o których ci dawniéj już wspomnia-
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/16
Ta strona została skorygowana.