dziestoletni, od szesnastego roku życia przyzwyczajony do zupełnéj swobody i niezależności, do zajmowania wybitnego stanowiska w wyższych kołach świeckich, jeśli, zasiadłszy na ławach szkólnych, wśród całkiem różnego otoczenia, służył z pokorą i uczył się z natężeniem, jak tego od kleryków wymagają.
Przed wyświęceniem jeszcze marzył o tem ks. Jan, żeby resztę życia spędzić na ustroniu, jako pleban osieść przy parafialnym swoim kościółku w Rąbiniu i pracować nad dobrem wiejskiego ludu; ale okoliczności od samego początku inne wskazały mu zadanie. Ks. Arcybiskup Przyłuski znał dobrze jego wartość i wiedząc, że działanie takiego człowieka na ważniejszem miejscu większy przyniesie pożytek sprawie kościoła i narodu, porozumiał się z nim względem założenia pensyonatu lub alumnatu dla młodzieży uczęszczającéj do szkół wyższych w naszem mieście. Młodzież, kształcąc się już wtenczas, a cóż dopiero teraz! pod wpływem przeważnie niekatolickim i niepolskim, ulegała mu nawet bezwiednie; chodziło więc o to, żeby w niéj ustalić przywiązanie do wiary, w któréj się zrodziła i, zgodnie z tą, wiarą, wypielęgnować jéj poczucia moralne i narodowe. Jak ci wiadomo, ks. Koźmian nabył już praktyki i doświadczenia w tym kierunku tak w Paryżu jako i w Berlinie; pochwycił tę myśl skwapliwie, twierdzą nawet, iż ją sam poddał Arcybiskupowi i niebawem, bo jeszcze roku sześćdziesiątego, doprowadził do skutku.
Konwikt ów pomieścił się najpierw przy tak zwanéj Strzałowéj ulicy, prowadzącéj na Rybaki, na gruncie wspólnie z ks. Misyonarzami nabytym, gdzie go w dwóch domkach bezpiętrowych bardzo skromnie urządzono. Gdy zaś w trzy lata potem Misyonarzy wydalono, zajął także obok będącą jednopiętrową kamieniczkę, która do dziś dnia niezmieniona stoi. Wszakże pomieszczenie to oka-
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/197
Ta strona została przepisana.