poczuciem swéj godności rodowéj i wartości osobistéj. Widzieć to można było od razu, zbliżając się do téj pani, która wszędzie, w domu i w towarzystwach, w mowie i ruchach okazywała niezmienny spokój i dystynkcyę odpowiednią jéj wysokiéj postawie, pełnym kształtom, przystojnéj i poważnéj twarzy, zachowując do ostatniéj chwili nawet w ubiorze nadzwyczajną staranność i wytworność, które jéj w późnych latach pozór wiele młodszego wieku nadawały. Względna i uprzejma dla wszystkich, umiała jednak w szerszych kołach i liczniejszych zebraniach warować sobie pierwsze miejsce między naszemi paniami i wstrzemięźliwą była w stosunkach bliższéj zażyłości, które, ile mi wiadomo, łączyły ją tutaj tylko z panią Działyńską. Głównie myśli jéj i starania, w obrębie domowym zawarte, miały męża i dobro jego na celu. Pod tym względem służyć mogła za wzór bezwarunkowego poświęcenia, ciągłéj a rozumnéj troskliwości. Spotkawszy ich razem, a prawie zawsze byli razem z sobą, nie trudno było ocenić natychmiast ich stosunek wzajemny. Nie tylko w sprawach ważnych służyła pani Mycielska mężowi zawsze radą i pomocą, lecz spokojnem przedstawieniem rzeczy usuwała od niego smutki i przykrości, na których nie zbywało, łagodziła gniewy i rozdraźnienia, któremi się nieraz unosił. W młodości swojéj, niemniéj skutkiem powszechnych wtenczas u wyższéj szlachty wyobrażeń, jako i wykształcenia swego pod wpływem przeważnie protestanckim i cudzoziemskim, był pan Józef, co najmniéj, obojętnym dla rzeczy tyczących się wiary; żona zaś jego, mimo równie francuzkiego nastroju, który jéj umysł odebrał przez wychowanie domowe i towarzyskie stosunki, nie straciła wszczepionych, jak się zdaje, przez matkę, uczuć i zasad religijnych. Wzmogły się one znacznie po stracie dzieci i klęskach krajowych z wzrastającem rozpoznaniem potrzeby
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/253
Ta strona została przepisana.