Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/40

Ta strona została skorygowana.

ki, który się głównie dla tego swéj sztuki wyuczył, tłómaczyło zaś kilku w Paryżu, w miarę jak stenograf materyału dostarczał, a do tych kilku należał Siegfrid i niniejszy twój sługa, który siedm czy ośm prelekcyi spolszczył.
Widzisz, panie Ludwiku, na jakie mnie bezdroża zawiódł ów skromny posąg, przed którym stoimy; nie dziw się temu, bo stary mózg szczególny to instrument. Gdy nagle coś z niego chcesz wydobyć, z trudnością otwiera się zaśniedziała klapka odpowiedniéj komórki, ale gdy się odsunie, nieraz koło niéj odskakuje samo przez się mnóstwo innych, które ukrywały zapomniane od dawna wrażenia i nazwiska.
A teraz chódź daléj kilka kroków; otóż masz przed sobą kościół św. Marcina. Dziejów jego opowiadać ci nie będę, nie moje to zadanie, a zresztą, jak mi się zdaje, bardzo mało dat historycznych o nim pozostało; zwrócę tylko uwagę twoją na to, że stary ów przybytek, który w czasach polskich leżał już za miastem, ostatniemi laty znacznie się zmienił na korzyść. Krótka administracya ks. Wrócisława Krzyżanowskiego zaopatrzyła go w odpowiednie organy, a pod troskliwym zarządem ks. proboszcza Pędzińskiego, teraźniejszego kanonika, przybudowano piękną i obszerną kaplicę, w całem wnętrzu od dołu do góry wyporządzonem i oczyszczonem miły dla oka ład zaprowadzono, presbyteryum przyozdobiono bardzo pięknemi malowanemi oknami, w stósownych zaś miejscach umieszczonono rzeźby i obrazy, nowe po większéj części i udatne, usunąwszy raz wreszcie ów stary grubo i niezręcznie wykonany kontrefet św. Apolonii z przekrzywioną twarzą, któréj powyrywane wielkie zęby rozsiane były po zakopconéj czarnéj sukni. Na zewnątrz wnijście z ulicy przez dogodne podwyższenie i pokaźniejszą bramę ułatwionem zostało, oraz całe mury odświe-